Search on this blog

Search on this blog

Zaczynam ten wpis z głębokim przekonaniem, że dobrostan to nie jest luksus, tylko nasza naturalna potrzeba. I coś, co mamy w sobie od zawsze, tylko czasem o tym zapominamy. Dobrostan życia — prawdziwy, autentyczny i trwały — nie bierze się z zewnątrz. On zaczyna się od uważności na siebie. Na ciało, myśli, emocje i podszepty duszy. Prawda jest taka, że na głębokim poziomie my wiemy, czego chcemy od życia. I jednocześnie wiemy, co nas zatrzymuje. Tylko trzeba się na chwilę zatrzymać i usłyszeć ten wewnętrzny głos.

Ciało — nasze pierwsze lustro.

Ciało nigdy nie kłamie. Pokazuje nam dokładnie, gdzie jesteśmy. Przez zmęczenie, ból, napięcie — wysyła sygnały, że coś jest poza równowagą. I właśnie tutaj zaczyna się troska. Proste rzeczy: więcej wody, mniej toksyn, lepsze odżywianie. To nie moda, to podstawa.

Oczyszczenie organizmu, odbudowa flory jelitowej, wygaszenie stanów zapalnych — to wszystko przywraca energię. Ale ciało to nie tylko chemia. To też wrażliwość. Warto obserwować każdą reakcję — skurcz, drżenie, napięcie. To wszystko mówi: “hej, coś jest na rzeczy, przyjrzyj się temu”.

No i ruch — ale taki, który sprawia przyjemność. Bez spiny, bez presji. Po prostu porusz swoje ciało z czułością 🙂

Umysł i emocje — toksyczne czy wspierające?

Kiedy zaczynamy czuć się lepiej fizycznie, naturalnie zaczyna nas interesować kolejny poziom — nasz umysł. I tu robi się ciekawie, bo właśnie w tej przestrzeni kryją się nasze przekonania, blokady, lęki. Te nieuświadomione programy, które potrafią sterować naszym życiem zza kulis.

A co, jeśli ciało nie tylko przeżywa nasze myśli, ale też chce je ujawnić? Co, jeśli ból jest wiadomością? Zamiast się z nim zmagać, może warto zapytać: “Po co jesteś? Co chcesz mi powiedzieć?”

Psychosomatyka i totalna biologia pomagają zrozumieć, jak emocje wpływają na zdrowie. Czasem rozwiązanie nie leży tu i teraz, tylko w przeszłości, którą nadal niesiemy ze sobą. A nasz świat zewnętrzny? Jest tylko odbiciem tego, co dzieje się w środku. Walcząc z rzeczywistością, często tylko mącimy własne odbicie. Zatrzymanie się, zauważenie, zaakceptowanie — to droga do spokoju.

Intuicja i dusza — szept, który wie więcej.

Na końcu, a może i na początku — jest dusza, intuicja. Ten cichy głos, który często ignorujemy, a który wie dokładnie, co jest dla nas dobre. Im więcej przestrzeni dajemy sobie na ciszę i wsłuchanie się w siebie, tym wyraźniej słyszymy: “Tu jesteś prawdziwy, tu jesteś w zgodzie ze sobą.”

Ciało i dusza są ze sobą połączone. Gdy uwalniamy emocje, zmienia się nasze ciało. Gdy dbamy o ciało, dusza łatwiej się z nami komunikuje. I tak się wszystko zazębia. Nie ważne od czego zaczniesz drogę ku własnemu uzdrowieniu. Każda ścieżka prowadzi do równowagi. Największa tajemnica tkwi w działaniu, nie samym myśleniu o nim. Nie potrzebujemy perfekcji. Potrzebujemy obecności. Bliskości ze sobą. Świadomości. Zrozumienia, że to, co na zewnątrz, odzwierciedla to, co wewnątrz. Codziennie bądź lepszy od siebie samego z wczoraj, a Twoje życie będzie piękną przygodą wartą zapamiętania…

… bo drugie życie zaczyna się wtedy, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że ma tylko jedno. 

Na koniec…

Od lat szukam, łączę, pytam, doświadczam. To, co kiedyś było oddzielnymi fragmentami — ciało, umysł, emocje, dusza — dziś widzę jako całość. I właśnie ta całość daje poczucie sensu, siłę i spokój. Jest fundamentem zarówno własnego rozwoju, jak i stanowi podstawę pomagania innym. 

Jak powiedział Carl Jung:

„Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.” Dlatego właśnie warto zaglądać w głąb siebie z czułością, bez oceny i z odwagą, bo tam naprawdę jesteśmy my.      

~ z wdzięcznością do doświadczeń życia, Beata  ~

Sensoterapeutica®

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *